List wydawcy: Naukowcy wzywają nas do cenzurowania treści. Co w tej sytuacji uczynić?


O mentalnym upadku systemu nauki akademickiej
Wczoraj obgadywano kolegę który wierzy w treści naukowe. Otóż ogląda on różne blogi naukowe, filmy naukowe, i później referuje nam osiągnięcia współczesnej nauki albo godzinami razem z nim oglądamy filmy naukowe, które potem, bez niego, sami już komentujemy. 

Mam wrażenie że doszło do podziału co najmniej na dwa rodzaje nauki: rodzaj nauki korporacyjno- państwowej, i rodzaj nauki prowadzonej oddolnie i niezależnie przez samych mieszkańców, niezależnie od instytucji rządowych i korporacji.

Można mieć wrażenie dwóch rozdzielnych uniwersów, dwóch rozdzielnych świtów naukowych. Szarzy mieszkańcy kontestujący oficjalne teorie zwykle opluwają "rządowych, oficjalnych naukowców", wykazując coraz to większe dziury w ich argumentacji. Ci z kolei w całości określają ich zarzuty mianem fejków, nieprawdy, bujd. Gdzieś pomiędzy tym tkwi nasz kolega: wierzy w naukowe treści naukowych bloggerów, a jednocześnie my kładziemy mu w głowę że to wszystko są przecież tylko teorie, nawet jeśli roszczące sobie pretensje naukowości. Czasem poparte mniej lub bardziej dowodami, czasem jednak opierają się krytyce tylko dlatego, że nie wymyślono nic lepszego. 

Apele naukowców do mediów
Dzisiaj nauka akademicka dla oparcia się szeregowi zarzutów - wzywa do pomocy świat mediów. Tnijcie, cenzurujcie, nie dajcie im dojść do słowa- wzywają obrońcy dawnego porządku. Wskazują przy tym treści budzące ich niepokój. 

Czy to nie jest patologią, że do cenzury treści- wzywają nas środowiska naukowe? Czy nie mają już argumentów innych niż wzywanie nas, wydawców mediów, do usuwania treści jakie są niezgodne z ich nauczaniem? 

Konflikty dotyczą spraw głębokich- spraw światopoglądowych. Ci jedni wyznają materializm naukowy, i na jego podstawie wzywają nas do cenzurowania treści. Co w tej sytuacji uczynić jako wydawca? Jakie jest Państwa zdanie?

--
Adam Fularz dla Polish News Agency

Komentarze